Czasami sama nie wierzę w to, że po ominięciu tylu kłód, które rzucano mi pod nogi, mogłam w końcu znaleźć osobę, na którą zasługuję. Z ręką na sercu przyznam się – nigdy nie sądziłam, że trafię właśnie na niego i poznam taką stronę miłości. Kocham go tak mocno, że aż ściska mi serce i cholernie boli. Naprawdę cieszę się, że go mam i nie zamienię go na nic innego. Teraz dla mnie świat może się palić, walić, topić, dzielić na części, a ja zawsze będę z nim - nic mnie nie powstrzyma. Nigdy nie podejrzewałam miłości o bycie tak silną i potężną. Nie obchodziłoby mnie nawet to gdzie bym mieszkała; czy pod mostem, w sercu Afryki czy na Grenlandii - ważne, że z nim. Miłość jest jak ogień – dopóki jest co spalić – trwa. My nawet nie zajęliśmy się tym ogniem. Ta miłość jest jak ochronna bańka, przez którą nic nie może nas skrzywdzić.
Ten chłopak ujmuje mnie pod każdym względem. Nie m takiej rzeczy, która u niego by mnie nie zadziwiała. Obojętnie o czym mówi – najbardziej lubię jak opowiada historii Polski – słucham go tak uważnie jak sześć miesięcy temu. Jedyne czego nie rozumiem do końca - w końcu jestem dziewczyną i mam do tego prawo – to mecze. Nie oglądam, nie interesują mnie i nie zamierzam się tym zainteresować, chociaż oglądałam mecz Real Madryt vs. Atletico Madryt. Kocham tego chłopaka na zabój.
DZIĘKUJĘ CI ZA WSZYSTKO, MATEUSZU!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz