mm

mm

Nie jestem na chwilę, jestem na zawsze – powiedział smutno kot, odwrócił się z podniesioną wysoko główką i odszedł.

Dawno nie pisałam już nic. Przez ten czas wiele się wydarzyło. Naprawdę wiele. Raz byłam w totalnej rozsypce, ale za chwilę się podnosiłam, bo przecież jest dla kogo się podnieść. 
Karta szczęścia nie zawsze mi idzie, ale daję radę. Parę rund już przegrałam, lecz staram się wyrównywać szanse. Dość często bywam jak kot, wszędzie wepcham swój nos, moje nogi zaniosą mnie wszędzie, ale nie wnosi to nic do mojego życia. Choć przez chwilę chciałabym, by moje nogi poniosły mnie w dobrym kierunku, abym nie musiała się o nic martwić. Po ostatnich wydarzeniach czuję się jak ten kot, którego ktoś bierze do siebie  zajmuje się nim, a za chwilę go oddaje. Chcę być w czyimś życiu na zawsze, zostać tam na stałe, dobrze się czuć i wiedzieć, że codziennie będę kochana. Doskonale wiem, że życie płata różne figle, że wszystko może zmienić się w każdej chwili, ale tego nie chcę. 
Czy pragnienie bycia szczęśliwym i kochanym to zbyt wiele w dzisiejszych czasach? Chyba tak. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz