mm

mm

Proszę, daj żyć

I tak to czasami bywa. Raz się jest z kimś, a raz nie. Później się do tego kogoś wraca, jest wszystko dobrze, ale mimo wszystko jest bardzo źle. 
Sądziłam, że będzie świetnie. Że ten pierdolony syf da się sprzątnąć i uporządkować. Nie wyszło. Miotła się złamała, odkurzacz zepsuł, a i zabrakło płynów do sprzątania w sklepach. Niby są tacy, co mają gorzej, ale przestało mnie to już obchodzić. Staram się na spokojnie i powoli wyczyścić swoje serce z niego. Udaje się, czasami znów wraca i trzeba zacząć od nowa.
A może w sumie opowiem o co chodzi. 
Byłam z kimś, kogo uważałam za tego jedynego, za pierwszego i ostatniego w moim życiu. Dzieliłam z nim się wszystkim co miałam do zaoferowania. A czasami było tego dość sporo. Po jakimś czasie, zaczął to odrzucać, odtrącać mnie całą. Czy czuję się z tym teraz źle? W sumie nie. Jest dobrze. Okazało się, że aby ze mną zerwać zaczął pisać z innymi. Twierdząc później, że każdy facet by tak zrobił gdyby nie wiedział jak zerwać. Idiota, czyż nie? Tylko prawdziwa pizda nie facet, postępuje w ten sposób. Pan M., postępując tak zrobił z siebie kretyna w oczach wielu ludzi, którzy mimo wszystko go lubią. Hm, dziwne skoro zazwyczaj gadali, że M. zawsze gadał głupoty i jest durny, ale zamiast dać mu nauczkę to nie. Kurwa! Na jakim ja świecie żyję, że ludzie mają w dupie dosłownie wszystko i sami robią sobie koło dupy? 
Ale jest mi już coraz lepiej, w sumie przez fakt, że już dawno wylałam z siebie ten gniew, złość na niego. Może i mam jeszcze ochotę go walnąć w twarz i powiedzieć "Ty frajerze!", ale skutecznie jestem powstrzymywana od tego pomysłu. Gdy tak teraz o tym rozmyślam i patrzę z innej strony stwierdzam, że to doświadczenie przyniosło mi wiele nowej siły i motywacji.
Nie robię niczego na siłę, oj nie. W miarę płynnie, z nurtem rzeki, idę w dobrą stronę i jestem wdzięczna za to Oli, Pamci i książkom. Ale głównie dziewczynom. Gdyby nie one, mogłabym już dawno zrobić wiele głupich rzeczy. Pozytywną stroną tego wszystkiego jest też to, że nie muszę się spowiadać z każdego swojego kroku, z każdego słowa, sms-a, który nie dotarł, a wysłałam go. Mogę robić to, na co mam ochotę i to jest piękne. Nie jestem już zwierzęciem w klatce, który ma tylko ładnie wyglądać, milczeć i potakiwać na wszystko. 
Po jakimś czasie od tego wszystkiego, zdecydowałam się że czas kogoś poznać. Bo po co się marnować, po co myśleć o sobie źle, robić sobie samej doła z niczego. Zainstalowałam sobie aplikację "Zaadoptuj Faceta" i poznałam pana P.. Pan P. jest bardzo przyjemnym panem. Dwa miesiące młodszy, przystojny, inteligentny. Ma dobre poczucie humoru i wiele rzeczy nas łączy. Nie będę ich wymieniać, bo w sumie jest ich sporo. Dobrze się z nim dogaduję, jestem weselsza dzięki niemu. Jest mi łatwiej dojść do ładu, bo w sumie nie mam powodu, aby być smutna. Skutecznie poprawia mi humor. 
I muszę dać sobie porządną nauczkę, aby nie wchodzić do tej samej rzeki po raz drugi. Muszę pamiętać, że dobrze się to nie skończy. Narobi mi to jedynie więcej problemów i przykrości.
Idę żyć dalej. Jeszcze kiedyś się tu odezwę. Może szybciej niż się sama spodziewam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz